wtorek, 28 grudnia 2010

15 dni !

Za 15 dni już będę tam ;-)
Jestem tak podekscytowana a jeszcze bardziej będę podjarana innym wydarzeniem, które nastąpi nieco szybciej. Ale będzie super.
 Święta mineły i bardzo dobrze. Teraz już tylko czekam aby ten chory rok się zakończył i zaczynam przygodę swojego życia (mam taka nadzieję). Sylwestra spędzam w Gdańsku  , bałam się już że będę zmuszon na sylwestra z jedynką ale przyszedł Rajmund z odsieczą. Polecam pisanie do ludzi z którymi się dawno nie utrzymywało kontaktu a z którymi kiedyś miało się dobry kontakt bo z tego fajne rzeczy wychodzą.
Byłam w stajni, w sumie nic się tam nie zmienia. Atmosfera jest wciąż ta sama, prawie Ci sami ludzie. Tęsknie za tym co kiedyś było ale wiem,że teraz jest mój czas i nie poświęce tego dla koni ponieważ praca z końmi to ciężki kawałek chleba i do tego potrzeba jeszcze dużo szczęścia albo pieniędzy aby coś z tego było.
Za to w przyszłości mam zamiar być menadżerem dużego ośrodka jeździeckiego :P Tylko to mało realne ale warto mieć marzenia, co nie ?
Niunia jest cały czas ze mną, wspiera mnie.

Wczoraj dostałam fajnego maila od chłopaka który będzie studiował w tej samej szkole co ja ale nie wiem czy ten sam kierunek. Ogólnie nie zamieniłam z nim ani jednego słowa ale głośno podałam swój mail i jakoś on do mnie napisał z zaproszeniem na sushi (jak znajdzie dobrą posadę tam oczywiście :P ) Ja mam tyle szczęścia, że nie muszę się martwić czy będę miała za co żyć czy nie bo to będzie w interesie moich hostów.
Gadałam jeszcze z hostką wczoraj, wydaję się sympatyczną babką. Będę miała 2 koniki islandzkie pod swoją opieką. Ale będzie fajnie. To jest wielka frajda mieć konia dla siebie.
Myślę wciąż nad prezetami dla tej rodzinki, już połowe mam kupioną a nad drugą myślę ale jak na razie z tego przychodzi mi tylko ból głowy. A na dodatek głupi wizzair mnie wkurza bo zapłaciłam im za drugi bagaż a wciąż widnieje,że jest zapłacone tylko za jeden. Kurde będę musiała do nich dzwonić, już raz to próbowałam robić ale środków na koncie zabrakło. Minuta kosztuję 4 zł, jakaś totalna paranoja.
Nie wiem co tu jeszcze napisać ale raz na jakiś czas coś będę pisała.

Pozdrawiam,
M

poniedziałek, 20 grudnia 2010

!!!!!!!

Na 12 Stycznia mam bilet do Szwecji a tam odbierze mnie moja duńska rodzinka ! Sami mi powiedzieli abym leciała do Malmo ponieważ loty są tańsze a od nich to 60 minut drogi. Także za lot zapłaciłam mniej niż 100 zł. Zaś jeżeli wszystko pójdzie ok to 31 stycznia zaczynam szkołę.
Teraz jeszcze chce nawiązać do mojego podróżnego tygodnia. Najpierw wylądowałam w Warszawie ,był to mój pierwszy raz w stolicy ale wiem, że tam jeszcze powrócę jak będzie ładnie. Celem mojej podróży była właśnie rozmowa kwalifikacyjna i test językowy na te studia ale przyjechałam 2 dni wcześniej także mogłam sobie pozwiedzać. Kupiłam bilet 3dobowy i najeździłam się komunikacją miejską. Metro było fajne, podoba mi się to w Warszawie, że każdy tam inaczej wygląda .Nie to co tu w Elblągu czy w Kościerzynie ,że każda dziewczyna ma długie wyprostowane (spalone ;-])  włosy i obcisłe leginnsy. Tam czekając na koleżankę siedziałam w takim miejscu aby mogła się każdemu przyjrzeć. Byłam zafascynowana tymi wszystkimi ludźmi, dostawałam oczopląsu ;) Fajna jest Warszawa. Wiem ,że wiele osób jej nie lubi ale mi się bardzo i to bardzo spodobała. Stwierdziłam nawet, że jeżeli się nie dostanę to i tak rzucam studia w Elbląg i jadę szukać szczęścia w stolicy ale dostałam się także do Wawy nie jak na razie się nie wyprowadzam.
Miałam super przewodnika po tym mieście, moją byłą instruktorkę- Lucynkę ! Mimo tego ,że pracowała w tym czasie zadbała o to abym się nie nudziła. Chodziłyśmy po jarmarkach, widziałyśmy inscenizację rozpoczęcia stanu wojennego w Polsce, śpiewałyśmy zwrotkę kolędy do kamery i będziemy w tvn Warszawa w wigilię...tak Maria śpiewała do kamery a biedna Lucyna musiała jej asystować, to było piękne. Zakąski przekąski przerobiłam na fiku miku, zdobyłam pierwsze doświadczenie w CS i mam  pozytywny komentarz od Natalii, bardzo bardzo fajna dziewczyna,  grałyśmy razem w monopol i była kupa śmiechu. CS to super sprawa. Polecam każdemu.
Potem udałam się do Sosnowca odwiedzić babcię gdzie ogólnie było spoko ale trochę nudno. Ale przynajmniej odwiedziłam babcię i zintegrowałam się z kuzynem.
Potem był Toruń i było ekstra. Co prawda byłam trochę zmęczona tam ale dałam jakoś radę. Odwiedziłam Dosie, drugi raz ją w życiu widziałam. Pierwszy raz się widziałyśmy w Irlandii a poznałyśmy się przez Internet a w sumie mam wrażenie, że znamy się baaardzo długo. Kocham Cie Dosiu :P Poznałam też przy okazji Dziobaka i ludzi z jej roku. Było bardzo sympatycznie i śmiesznie, trochę mnie uszy bolały przez jednego osobnika ale dałam radę. Ten człowiek to totalny wymiot, bez jaj. Nadaje cały czas ale mądrze gada więc w sumie może gadać. Jak wygra w milionerów to powiedział mi, że kupi mi konia.  Ktoś jeszcze jest chętny ? Jeżeli połowa ludzi, którzy obiecali mi kupno konia dotrzyma słowa to będę miała całą stajnię ! Ale mi wystarczy tylko jeden i fajnie byłoby gdyby był siwy. Nie jestem wcale wymagająca.
Dziś wróciłam do Elbląga i poszłam na wykład z mikro aby pożegnać się z Panem. Najciekawsze wykłady były właśnie z mikro i bardzo polubiłam tego wykładowcę. Szkoda tylko, że ma obrączkę ;(   W drodze na wykład spotkały mnie dziwne rzeczy najpierw wygrałam piwo a potem zapytał mnie się jakiś koleś czy mam syna Wojtka ;-) Jak już to będę miała córkę i nazwę ją  Łucja ! Potem przesiedziałam cały wykład który był dość trudny i mało ciekawy aż dziwne. Widocznie  Pan musiał takie gówno wyłożyć za to mu płacą. Po wykładzie podeszłam do niego i powiedziałam mu, że z przyjemnością chodziłam na jego wykłady i jest mi bardzo smutno ale to był mój ostatni wykład i że on jest super ! Po czym on zapytał co się stało ze smutnym głosem a ja odpowiedziałam mu że jadę studiować zagranice co go bardzo ucieszyło, podał mi rękę i PRZYTULIŁ ! Czaicie ( o ile w ogóle ktoś to czyta) aż mi się ciepło zrobiło. Reszta dnia była super , ten gest dodał mi dużo energii.
Irlandia mnie nauczyła robić takie rzeczy kiedyś bym się chyba nie odważyła, teraz jeżeli chce coś robić to to realizuje a nie dumam nad  ową sprawą. Trza działać żyję się tylko raz i dlatego właśnie niedługo wybywam z kraju. Podobno w Danii jest największy współczynnik szczęścia wiec może będę jeszcze bardziej szczęśliwsza niż jestem. Choć ostatni tydzień przechodziłam cały w skowronkach. ŻYCIE JEDNKA JEST PIĘKNE !
Kocham wszystkich,
Maria

wtorek, 14 grudnia 2010

Danmark.

Stworzyłam tego bloga pod natchnieniem czytania blogów różnych ludzi przede wszystkim czytałam blogi operek. Jako, że ja byłam au pair w Irlandii temat jest mi dość bliski. Mam zamiar opisywać tutaj swoje przeżycia jakie zaczną mi niedługo towarzyszyć. Do piątku moje życie było bardzo monotoniczne. Monotonia mnie zabijała. Nie nawiedzę tego uczucia a na dodatek ono powoduje to,że nic się człowiekowi nie chce.
Mam zamiar wyjechać do Danii na studia i w tym samym czasie być znów au pair. Bycie au pair jakoś zbytnio mi się nie uśmiecha ale to jest jedyna możliwość na utrzymanie się w Danii. Pomysł ze studiowaniem zrodził się po moim przyjeździe z Irlandii i ugrzęźnięciem w Elblągu. Jeżeli ktoś chce się pozbawić swojej osobowości to polecam studiowanie w Elblągu. Nuda, nuda. Oczywiście nie obrażam nikogo kto tam studiuję. Kierunki zamawiane są bardzo opłacalne. Ale studiowanie ekonomii czy innych przedmiotów humanistycznych tam jest istnym samobójstwem. Fajnych ludzi tam poznałam nawet ale po jakimś czasie zaczyna się tam robić nudno. Także studiowanie w tym mieście zmobilizowało mnie aby składać papiery do Danii co prawda pewnie bym tego nie zrobiła gdyby Matylda nie napisała za mnie zajebistego listu motywacyjnego. Dzięki Matyldo, wyślę Ci potem link i będziesz mogła to przeczytać.  CDN...