wtorek, 22 lutego 2011

;(

Kiedyś skomentowałam bloga Maji,że nie ma tak chwalić swojej host rodzinki bo to dopiero początekb.
Ja swoją też pochwaliłam no i zrobiłam to za szybko.
 Postanowiłam,że ich opuszczę ale jak na razie to jeszcze nie mam za bardzo dokąd pójść także trzymajcie kcikuki abym znalazła coś.
Czemu tak jest,że tyle rodzink wyzyskuję swoję operki ?

niedziela, 13 lutego 2011

Wio.

Dziś miałam swoją pierwszą jazdę tutaj. Po miesięcu czasu życia na końskiej farmie w końcu doczekałam się tego dnia ! Do pełnego szcześcia brakuję mi tylko ładna pogoda. Kurcze zawsze mi mało ale tak na serio to strasznie wieje i jest zimno.
Na początku trza było zacząć od lonżowania spasłej kobyły.

Muka, przechodze razem z nią na dietę ;-) Jest ona pod moją opieką.

Dziś próbowałam się uczyć, nawet mi trochę powychodziło było by fajniej gdyby dzieciaki nie zaczeły w tym samym czasie bawić się w odkurzanie.
Te dzieci są śmieszne, dziś Caroline mówi do hostki 'przygotowałam łyżkę (jedliśmy lody) dla Mariji ale Hafdis musi sobie wziąść sama'. Przekupiłam ją gumami do rzucia. Żartuje sobie, ale w ciągu pierwszego tygodnia te dzieciaki zjadły mi całą dużą paczkę gum z lida która z reguły starcza mi na około miesiąc.
Mam trochę ich zdjęć, zapraszam do oglądania :



środa, 9 lutego 2011

JOBCENTER ;)

Notka powstaję na prośbę Alicji. Najpierw muszę opisać kim jest Ala, jest to prawie bezdomna blondynka która przebywa na terenie Danii z nielegalnym polskim samochodem i studiuję razem ze mną. Jako,że jest ona w trochę nieciekawej sytuacji postanowiłyśmy znaleźć dziś jej pracę i  z zapałem pojechałyśmy do tzw. jobcentrum. Nawet wydrukowałyśmy jej CV a tu zonk. Okazło się,że tutaj się pracy nie szuka i kupa wielka. Spojrzenie tego Pana na nas było widokiem bezcennym.Po czym odesłał nas do strony internetowej. W ostateczności Ala zamieszka w namiocie w moim ogródku.
Mam nadzieję,że się coś znajdzie dla niej.W ostateczności Ala zamieszka w namiocie w moim ogródku. Po Hak skończymy te studia, (w sumie trwają one 4 semestry) to jedziemy razem do Stanów. A jak na razie będziemy się trochę uczyć. Dziś miałyśmy buisness law i trochę wygląda to przerażająco bo kodeksy to dla mnie jakiś kosmos a szczególności po angielsku.
W domu śmiesznie jak zawsze. Polacy wyjechali ale jeszcze przyjadą. Mój host został Stefanką i teraz każdy go tak w domu nazywa. Dziwny z niego facet, chyba poświęce dla niego raz całą notkę.
Czuję się trochę zmęczona codziennie wstaje około 6:30 i w sumie weekendy też jakoś się nie wysypiam bo musze trochę popracować i konie rano karmić. Ale tylko dwa lata takie przede mną. W Polsce miałam lepiej bo nic nie musiał robić ale jakoś nie dawało mi to satysfakcji więc wybrałam się tutaj. Wciąż jest to dla mnie jakąś abstrakcją,że mogę studiować zagranicą. Patrzą na moje realia to jest to nie możliwę a jednak to się dzieję. Zaczyna mi brakować tej beztroski co była w Elblągu, tutaj ta rodzinką mnie trochę ogranicza bo jednak w jakiś sposób jestem uwiązana z nimi. Ale mam nadzieję,że niedługo to jakieś od reaguję. Czekam jak Janek dostanie nowe mieszkanie i wtedy będę miała lokum w Roskilde. Polska wódka czeka na parapetówe.

Dziś złapałam stopa do domu bo mój autobuś po południu nie jeździ do mojego domu i będę musiała chodzić jakieś 2 km każdego dnia aby dostać się do domu po szkolę. Rano nie ma problemu bo mam autobus koło moich drzwi i tylko pomacham i się zatrzymuję ale nie działa to w drugą stronę także trochę kicha ale mam nadzieję,że będzie udawało mi się łapać te stopy. Kobieta chyba się zdziwiła,że ktoś na tym kawałku łapie stopa na początku pojechała dalej ale potem żal jej się mnie zrobiło cofneła się i zabrała biedne dziecko.

Radujcie się kolejną porcją zdjęć:




czwartek, 3 lutego 2011

Komentarze

Mam dwa komentarze ; ) Cieszę się,że ktoś to czyta.
Szkoła jest fajna, czuję się jak w prywatnej szkole. Bardzo mało nas, to ma jakieś plusy jak i minusy. Na dzień dzisiejszy trudno mi to określić. Pisałam o całym systemie smsowym abyśmy o wszystkim wiedzieli aczkolwiek dziś czekaliśmy na nauczyciela dwie godziny bo było jakieś nieporozumienie. On jest też nowy i jeszcze we wszystkim też się nie orientuję. Powiedział,że za to czekanie wynagordzi to nam jakimiś smakołykami. Hmmm...ciekawe. Swoją drogą boję sie trochę o te lekcję z nim. Jest on bardzo miły i w ogóle. Spoko facet ale mówi strasznie nie wyraźnie. Także zajęcia z nim strasznie mnie męczą bo muszę sie skupić nad tym co mówi. Ale pewnie to przyjdzie z czasem i będzie łatwiej.
A co do klasy to paczka polaków jest super, bułgarzy i meksykanin też ale chińczycy są jacyś dziwni.
Z dunką nie wiadomo nic bo jeżeli zaliczy semstr to będzie dalej na linii duńskiej i zostawi nas.
Już wiem,że będzie trochę cieżko z tymi dojazami bo dziennie będę poświęcała na nie 2h, trochę kicha ale nie mogę narzekać.
Poznałam Pana autobusiarza który jest z Libanu i mówi 6 językami płynnie i jeździ sobie autobusem w Danii. W Polsce to by był niewiadomo kim a tutaj jest zwykłym kierowcą i jest szczęśliwy. Wiedzie,że tu w pociagach jest internet, hehe. Będę musiała sobie kupić notebooka bo nie wyobrażam sobie codziennie targać mojego dużego laptopa. Wymyślę coś ale na razie to nie mam zbytnio kasy. Wkurza mnie to że dla mnie wszystkie jest tu takie drogie. Ale tak naprawdę to jest tutaj stosunkowo wszystko tańsze do tego ile na to pracujesz. Najpierw trza umieć duński i skończyć studia a potem się zobaczy.
Mój plan jest taki aby zdobyć yellow card i zapisać się na ten duński abym mogła jakąś zacząć się rozwijać w tym kierunku bo jak na razie to kicha. Język maskara gdybym miała chociaż jakieś podstawy to było o wiele łatwiej.
Chciałam jeszcze napisać,że mam fajnych polaków w grupie i mam nadzieję,że nasza relacja będzie się dobrze układać bo naprawdę widać to,że fajnymi ludźmi są.
Pozdrawiam,
Maria

wtorek, 1 lutego 2011

Edukacja !

Zaczełam szkołę ;) Bardzo bardzo pozytywnie. Jest ona bardzo nowoczesna i przyjazna. Nie jest wielka ale też nie jest mała. Wszędzie komputery i też zalecane jest noszenie swojego laptopa. Darmowe drukowanie i wszystko co z tym związane każdy ma swój kod, może wysalać coś do serwera z domu a potem sobie to w szkole wydrukować. W Elblągu dużo kasy pochłaniało kserowanie. Będziemy dostawali smsy jak nię bedzie jakiś zajęć czy cuś. O wszystkim będą nas imformować. Jest jakiś specjalny system esemesowy, fajne co nie ? A jutro mamy zabrać nasze komputery i będą nas wprowadzać do duńskiego USOSA ;)
Nie ma porównania między wprowadzeniem do szkoły w Elblągu a tutaj. Było rozpoczęcie i jakaś tam przemowa dyrektora ale to było szybko i nie nudne. Nie wiem jak wprowadzają duńczyków do tej szkoły ale naprawdę jak na razie jestem pod ogromnym wrażeniem.
Klasę mam spoko, 4 polaków, bułgarzy, chinczycy, mongołka,meksykanin (jest bardzo przystojny jeżeli ktoś gustuję w szatynach) i mamy jedną dunkę. Mam nadzieję,że dzięki niej poznamy młodych duńczyków bo podobno oni tak sami nie chcą się integrować z obcokrajowcami a wiadmo my też sami nie podjedziemy do nich. Także dunka ma coś zoorganizować i mam nadzieję,że już niedługo udamy się na jakąś impreze integracyjną.
Calsberg dla studentów kosztuję 5 zł to samo co w Polsce. To jest 10 koron a tu na godzine masz minimum 100 koron wiec jak godzine pracujęsz masz 10 piw. Ale najpierw musisz mieć tą pracę.
Ja jestem zadowolona z mojej rodzinki. Miałam z nimi umówę,że tylko sobie u nich mieszkam i pomogam jak mam czas a na rozpoczęcie roku dostałam 1000 koron. Nie musieli mi tego dawać, sami z siebie to zrobili. Co prawda dużo ostatnio im pomogłam ale co nie zmienia faktu,że już nie długo nie będę tak dyspozycyjna. Naprawdę wszystko się super układa tylko pozbyłabym się tej Islandki. Wkurza mnie ona.
Weźcie ją gdzieś !
Wciąż czekam na jakieś komentarze !!!!