niedziela, 17 kwietnia 2011

Dawno nic nie pisałam. Tydzień temu dowiedziałam się,że moja rodzinka się rozwodzi. Moja hostka się od nas wyprowadziła. Ach ci Duńczycy...także teraz mieszkam z ojcem i dziećmi. Jest spoko, lubię mojego hosta. Wole z nim mieszkać niż z nią. Co prawda musimy jakoś to przeorganizować bo są duże braki w lodówce etc. Tam gdzie problemy tam i Maria. Będę przyglądała się temu jak dwoje obcych dla mnie ludzi się rozwodzi. Mieszkałam już z trzema host rodzinami plus do tego mam swoją rodzinę. Nie długo zostanę specem od rodzin. W ogóle stwierdziłam,że mogę być koordynatorem operek. Jak jakaś operka będzie miała problem może do mnie dzwonić. Bycie operką jest śmieszne. Stwierdziłam, że mogę założyć też agancję au pair ponieważ wysyłam moją siostrę i Kasię do Irlandii. Będą tam summer au pair. Mam nadzieję,że ich rodziny w trakcie nie postanowią się rozwieść ;-) Raczej ich rodzinki są spoko, dla jednej rok temu robiłam babysittingi.

Załapałam doła ostatnio, zaczęłam tęsknić za domem czy co. Nie wiem sama ale dziś już się lepiej czuję. Miałam spędzić ten weekend z Ianem w Szwecji ale jakoś coś mi mówiło, że nie mam jechać. Powiedziałam mu dzień przed, że nie mogę. Z jednej strony bardzo chciałam jechać a z jednej strony nie wiem. Dziwne to było. Za to z nudów wpadłam na super pomysł. Tęsknie za końmi a tutaj jest ich mnóstwo i tak sobie myślę,że na pewno gdzieś mogę jeździć za free. I wiecie co w okolicy 20 km ( około 30 minut transportem miejskim) jest około 20 stajni! Więc Maria wysłała do nich wszystkich maila,że szuka jazdy za pracę i tak o to znalazłam jedną profesjonalną stajnię gdzie będę pomagać i za to jeździć ! Jadę tam już jutro. Mogę się tutaj dużo nauczyć jeżeli chodzi o konie. Polsce wiele brakuję do Danii.
Nawet napisałam mojej ex-hostce, że nudzę się w weekendy i chętnie do nich przyjadę i pomogę ale widocznie nie chce mnie widzieć. Nie to nie, znalazłam sobie lepszą opcję ale też jest niedaleko tego miejsca gdzie wcześniej mieszkałam więc pewnie one się znają.

W zeszłym tygodniu zaczęłam kurs duńskiego. Na 14 osób jest 5 polaków, Polacy są wszędzie ;) Mamy fajnego nauczyciela i mam nadzieję,że teraz ruszę z tym dziwnym językiem do przodu.
W poprzednim poście pisałam o show. Pojechaliśmy tam w 5 i tylko jedna osoba- Ian, rozumiała duński więc było zabawnie. Fajnie zobaczyć jak to wszystko wygląda tam, zupełnie inaczej niż w telewizji.  Jeszcze fajniej było by rozumieć Pana Włodzireja który cały czas rozbawiał publiczność. Ludzie się cały czas śmieli.
Dostaliśmy darmowe piwo a potem przez 3 h nie mogliśmy się ruszać z miejsca. Bardzo mądre to było.

Nie wiem co jeszcze pisać, to na tyle. Zostały mi jeszcze jakieś łącznie 2 tygodnie szkoły, Polska a potem egzaminy. Nie jestem do nich zupełnie przygotowana. Jak je zdam to będzie cud a jeżeli nie zdam to i tak w Danii zostaję. Do Polski na razie nie mam po co wracać. Ale miejmy nadzieję,że tutaj w Danii cuda się też zdarzają.
Na zakończenie napiszę coś co zaobserwowałam tutaj a mianowicie Duńczycy są bardzo egoistyczni i wszystko kręci się w okół pieniędzy i tego jak najłatwiej pozbyć się problemy. Ale i tak ich lubię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz