niedziela, 24 kwietnia 2011

Wielkanoc.

Nie czuję jej zupełnie, oprócz tego że mam wolne od tygodnia.
W piątek próbowałam robić statystyki z Łukaszem ale coś słabo nam szło. Przegadaliśmy większość czasu a potem spotkałam się z Niną i spędziłyśmy wieczór w super pubie, który nazywa się Gimle. Wróciłam do domu o 2 w nocy a już o 8 byłam na nogach bo jechałam do tej stajni pomóc. Bardzo miła atmosfera tam panuję, pomogłam trochę ale nie chciało mi się jeździć. Potem złapałam pięknego stopa do samego Roskilde, goście specjalnie wjechali ze mną do miasta. W maju mają zamiar odwiedzić Polskie, w ogóle spotkałam wiele ludzi którzy chcą odwiedzać Polskie i wiele ludzi których już w niej było. I każdy mówi do mnie ale tanio jest w Twoim kraju. No tak w porównaniu do tego ile tutaj wszystko kosztuję to Polska jest dla nich rajem. Niech tylko spróbują w tym raju żyć, to od razu okaże się że w porównaniu do zarobków to nic nie jest taniego w Polsce.
Host powiedział do mnie,że jak chce to mogę zaprosić kogoś na kolację, bo jego każdy kogoś zaprasza. A, że w sobotę byłam umówiona z Bjerke na rowery to w zamian tego zaprosiłam go na kolację. Chciałam Iana zaprosić ale on był w pracy. Miała mieszane uczucia co do Bjerke bo tylko raz się z nim spotkałam i poszliśmy na dłuuugi spacer. Poznałam go też przez CS a teraz Ian ma w planie rozwinąć działanie CS a naszym małym Roskilde. Naszym ? Hmm...lubię Roskilde ale nie wiem czy mogę je określić mianem mojego miasta ;)
Wracając do tej kolacji to się trochę stresowałam bo nie wiedziałam jak to będzie. Nie mam wcale dobrych kontaktów z tą rodzinką, z dzieciakami wcale nie gadam. I potem jeszcze myślałam sobie, że powinnam zaprosić może Łukasza bo to też Polak i może będzie ciekawiej niż Bjerka którego wcale nie znam. Ale było już pozamiatane i było bardzo fajnie. Dziewczyny go zagadały, pomogliśmy przy przygotowywaniu kolacji, graliśmy w kalambury. Potem gadaliśmy i tak minął sobotni wieczór.
Muszę napisać, że bardzo się cieszę z tego że nie mieszkam już u tamtej poprzedniej rodzinki. Moje życie tutaj jest o wiele ciekawsze i jeszcze teraz mam konie kiedy tylko chcę. Także tylko żyć pełną parą i nic więcej nie potrzeba.

Ogłaszam wszem i wobec, że Matylda właśnie rozpoczyna swoją autostopową podróż do Marii. Przyjedzie w okolicy czwartku-piątku najprawdopodobniej. W sobotę rano jedziemy do Kopenhagi i tam spotkamy się z Rune, który oprowadzi nas po tym pięknym mieście i użyczy nam swojej kanapy. CS jest wspaniały.

Także życzę wszystkim smacznego jajka i czego tam sobie jeszcze życzycie !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz